Ihor Radvanskyi – Od skrzypiec do wielkich scen. Tenor z marzeniem o własnym musicalu
- Agencja Brussa
- 3 dni temu
- 5 minut(y) czytania
15 czerwca, to nieprzypadkowa data, w której publikujemy ten wyjątkowy materiał. Dziś swoje urodziny świętuje Ihor Radvanskyi — utalentowany solista, którego wielu z Was zna z naszych koncertów, a jeszcze więcej osób chciało poznać go bliżej.
Bo choć publiczność zachwyca się jego występami na scenie „10 Tenorów” i w niezwykle klimatycznej produkcji „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”, to niewielu wie, jak ciekawa i nieoczywista jest jego droga do miejsca, w którym znajduje się dzisiaj. Ihor łączy w sobie perfekcyjny warsztat, doświadczenie zdobyte na międzynarodowych konkursach, szczyptę telewizyjnego show i niegasnącą pasję do rozwijania się w każdym nowym repertuarze, jaki stawia przed nim scena.
A przecież nie zawsze była to scena wokalna. Muzyka towarzyszyła mu od dziecka, ale początkowo... pod palcami skrzypiec. Dopiero z czasem pojawiła się odwaga, by własnym głosem opowiadać historie. Swoje umiejętności szlifował najpierw w Szkole Muzycznej im. S. Ludkevicha we Lwowie, a następnie na słynnej Lwowskiej Narodowej Akademii Muzycznej im. M. Łysenki, pod okiem wybitnych profesorów śpiewu. Tam narodził się wokalista, którego dziś podziwiamy.
Jego talent został szybko zauważony również przez świat konkursów wokalnych — w tym Międzynarodowego Konkursu I. Malanyuka i Konkursu O. Myszugi. Jednak wielu polskich widzów poznało Ihora dzięki programom telewizyjnym, w których nie tylko dotarł do półfinałów, ale i sięgnął po zwycięstwo: „Mam Talent Polska”, „Szansa na Sukces” i „The Voice” to etapy, które pozwoliły mu nabrać scenicznej pewności w zupełnie nowych warunkach.
Ale to, co najbardziej fascynuje w Ihorze, to jego naturalna potrzeba rozwoju. W wywiadzie zdradza, dlaczego może słuchać godzinami musicalu „Notre Dame de Paris”, jak włoski repertuar całkowicie odmienił jego spojrzenie na własny głos i dlaczego kuchnia to jego drugi muzyczny świat. Po raz pierwszy tak szczerze opowiada też o swoim największym marzeniu — stworzeniu własnego musicalu.
Jeżeli chcesz zobaczyć Ihora na żywo — zapraszamy na trwającą trasę „10 Tenorów – Dla Ciebie Mamo” oraz na jesienne trasy „10 Tenorów – Potęga w Dziesięciu” i „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Przedsprzedaż właśnie ruszyła — warto pospieszyć się, by zdobyć najlepsze miejsca na nadchodzące spektakle. Zarezerwuj najlepsze miejsca, zanim znikną, klikając tutaj!

Ihor, dziś jesteś na scenach w kilku projektach, ale Twoja muzyczna droga zaczęła się właściwie… od zupełnie innego instrumentu niż śpiew, prawda?
Ihor Radvanskyi: Dokładnie. Moje pierwsze kroki w muzyce nie miały nic wspólnego z mikrofonem. Zacząłem jako skrzypek — to właśnie skrzypce były moim pierwszym instrumentem, na którym uczyłem się od dziecka. Gra na nich nauczyła mnie precyzji, dyscypliny i wrażliwości na każdy niuans dźwięku, precyzji i ogromnej dyscypliny, która w śpiewie także jest kluczowa.

A co sprawiło, że od skrzypiec przeszedłeś do śpiewu?
Ihor Radvanskyi: Myślę, że przyszło to naturalnie. W pewnym momencie poczułem, że granie nie wystarcza, że chcę sam opowiadać historie — nie tylko za pomocą smyczka, ale własnym głosem. Zacząłem uczyć się śpiewu klasycznego najpierw w Szkole Muzycznej im. Ludkevicha we Lwowie, a później kontynuowałem edukację w Narodowej Akademii Muzycznej im. M. Łysenki. Tam pod opieką profesorów, m.in. O. Lychaca, zacząłem świadomie budować swój głos.
To już wysoki poziom edukacji. Kiedy jednak poczułeś, że scena może stać się Twoim miejscem zawodowo?
Ihor Radvanskyi: To przyszło podczas pierwszego poważniejszego koncertu z zespołem LeonVoci — było to 9 lat temu. Wcześniej cały czas się uczyłem i ćwiczyłem. Ale tam, na scenie, gdy zobaczyłem publiczność, poczułem tę niezwykłą energię kontaktu. Wiedziałem już wtedy, że chcę zawodowo śpiewać i żyć sceną.
Ta publiczność pojawiła się później również w telewizji — w programach, w których osiągałeś sukcesy ze swoim zespołem. Jak wspominasz te występy?
Ihor Radvanskyi: To był zupełnie inny świat. „Szansa na Sukces” dała nam (LeonVoci) wygraną 10 odcinka i otworzyła drzwi Super Finału w eliminacjach do Opole 2022. Dojście do półfinałów „Mam Talent” i „The Voice” natomiast nauczyły mnie pracy pod ogromną presją — są kamery, jurorzy, publiczność na żywo, i miliony widzów przed ekranami. To doświadczenia, które bardzo mnie wzmocniły i przydały się później także podczas pracy na dużych scenach koncertowych.

Dziś występujesz z nami na koncertach Agencji Brussa. Co dla Ciebie znaczy praca przy tych projektach?
Ihor Radvanskyi: To miejsce, gdzie mogę się rozwijać bez końca. Każda produkcja jest świetnie przygotowana, panuje tu ogromny profesjonalizm i wzajemne zaufanie. A jednocześnie mamy bardzo dobrą atmosferę w zespole — dzięki temu każde show to dla mnie nie tylko występ, ale prawdziwa przyjemność wspólnego tworzenia.
Masz okazję występować w dwóch bardzo różnych projektach: „10 Tenorów” i „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu”. Jak sam to czujesz na scenie?
Ihor Radvanskyi: „10 Tenorów” to czysta radość wspólnego śpiewania, współpraca z przyjaciółmi, mnóstwo pozytywnej energii. Ale „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu” to dla mnie ogromne artystyczne wyzwanie. Na początku nie sądziłem, że włoski repertuar będzie dla mnie naturalny. Okazało się jednak, że właśnie tam odkrywam nowe możliwości swojego głosu i uczę się śpiewania w zupełnie innej stylistyce. To projekt, który rozwija mnie bardzo wszechstronnie.

Po koncertach też potrafisz znaleźć przestrzeń na inne pasje. Opowiesz o tym?
Ihor Radvanskyi: Tak — moją drugą pasją jest kuchnia. Uwielbiam gotować, eksperymentować z przepisami, łączyć różne smaki. Gotowanie bardzo mnie relaksuje i daje przestrzeń do wyciszenia się po intensywnych koncertach. Czasem w kuchni spędzam naprawdę długie godziny. Tak jak w muzyce — tu też wszystko musi być harmonijne i dopracowane.

A prywatnie — czego słuchasz, kiedy nie pracujesz nad koncertami?
Ihor Radvanskyi: Słucham różnie, bo zależy to od nastroju danego dnia. Ale jest jeden wyjątek — musical „Notre Dame de Paris”. Mogę go słuchać naprawdę bez końca. Ten repertuar zawsze mnie porusza i inspiruje.
Skoro mówimy o planach — masz jeszcze inne marzenia artystyczne?
Ihor Radvanskyi: Tak — od dłuższego czasu noszę w sobie pomysł na napisanie własnego musicalu. To duże wyzwanie, ale pracuję nad tym etapami. Kto wie — być może za kilka lat uda się go zrealizować i pokazać publiczności na dużej scenie.
Gdybyś miał dziś dać jedną radę młodym wokalistom, którzy chcą iść podobną drogą, co byś powiedział?
Ihor Radvanskyi: Odwagi. Nie bać się próbować, nie bać się nowych wyzwań i nigdy nie zamykać się w jednym repertuarze. Droga artysty jest pełna zakrętów, ale jeśli robisz to, co kochasz — każdy krok jest lekcją, która cię wzmacnia.
Ihor Radvanskyi to artysta, który z każdą sceną i każdym projektem udowadnia, że najcenniejszą cechą w muzyce jest nieustanna ciekawość. Jego historia pokazuje, że nawet wychodząc z klasycznego wykształcenia i spokojnej dyscypliny, można stale poszerzać swoje możliwości i przekraczać własne granice.
A w dniu jego urodzin życzymy mu, by marzenie o własnym musicalu stało się rzeczywistością, którą być może, jako Agencja Brussa stworzymy razem i jeszcze wspólnie będziemy je oklaskiwać.
Co najbardziej zaciekawiło Cię w tej rozmowie?
Zostaw komentarz — chętnie rozwiniemy wątki, które Was najbardziej interesują!
🎙 Zobacz Ihora na żywo w produkcjach Agencji Brussa:
Trwająca trasa „10 Tenorów – Dla Ciebie Mamo” – kup bilety
Jesienna trasa „10 Tenorów – Potęga w Dziesięciu” – kup bilety
Jesienna trasa „Wszystkie drogi prowadzą do Rzymu” – sprawdź bilety
-
Obserwuj media społecznościowe Ihora oraz nasze aby być na bieżąco z jego karierą:
Ihor na Instagramie: @radvanskyi
📬 Nie przegap kolejnych wywiadów i materiałów zza kulis:
Subskrybuj blog Kuluary – agencjabrussa.pl/kuluary
Do zobaczenia na scenie — tam, gdzie muzyka nabiera prawdziwej wartości.
Comments